Fasolka po bretońsku w moim wykonaniu :)
Witam,
już po długim weekendzie, trzeba zabrać się do pracy.
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić mój pierwszy przepis kulinarny jaki tu zamieszczam i mam nadzieję, ze nie ostatni :)
Jak już wiecie staram się być na diecie, a przez to mam ciągle jakieś zachcianki ;) Na głodniaka ma się ochotę na wszystko.
Jak wracałam do domu z majówki to naszła mnie ochota na FASOLKĘ. Wczoraj już nie miałam siły nic pichcić, a po za tym fasolka musi się namoczyć. Dziś od rana zabrałam się do pracy.
W internecie jest mnóstwo przepisów na fasolkę, wiele z Was pewnie robiło ją nie raz, ale jeśli chcecie poznać moją wersję zapraszam do czytania:)
Co potrzebne?
Zaczynamy od namoczenia fasolki w wodzie. Im dłużej moczymy fasolę tym krócej będzie się gotowała. Ja miałam w wodzie na całą noc. Rano jeszcze dolewałam wody, bo fasolka całą "wypiła".
Pierwszy w kolejności smażenia (podsmażania) jest boczek.
Dodałam trochę oleju na początku.
Lubię kiedy wszystko jest mocno przysmażone, może nie zdrowe, ale ja już tak mam, więc moje boczki i kiełbaska są brązowe. Wy możecie mniej trzymać na ogniu ;)
Kiedy boczuś się rumieni, ja kroję kiełbaskę:
Dodajemy kiełbasę, wszystko się smaży, tak długo jak lubicie, u mnie długo ;) a na końcu dodajemy cebulę.
Jeśli widzę, że aż za mocno się rumieni dodaję odrobinę wody.
Czekam aż cebula zmięknie i wrzucam fasolkę, którą wcześniej odlałam wrzuciłam na sitko i przepłukałam zimną wodą.
Wrzuciłam fasolkę, zalałam wodą i gotowałam około 1- 1,5 godziny. Tak długo aż fasolka zmięknie.
Dodałam przyprawy, czyli tak jak pisałam wyżej: sól, pieprz, majeranek, bazylia, ziele angielskie, liście laurowe, pieprz biały.
Pieprzu białego dodałam za dużo i było go czuć aż za mocno, a ma taki charakterystyczny smak, zupełnie inny niż czarny, więc ostrzegam, żeby nie przesadzić tak jak ja, no chyba, że go lubicie ;)
Wszystko gotuję na małym ogniu.
Kiedy składniki się wymieszały dodałam troszeczkę masła czosnkowego, które kupiła w Biedronce na próbę :)
Na końcu koncentrat pomidorowy i ketchup.
Taka porcja z całej paczki fasolki jest dla dwóch osób za duża, więc zawsze robię w słoiki, a zostawiam tylko tyle co na jeden raz :)
Nie zaciągam, nie robię żadnej zasmażki, bo w słoiku ta fasolka cały czas jeszcze "pije" wodę i wyszła by tylko sucha fasolka po jakimś czasie, a nie fasolka po bretońsku.
Kiedy całość się gotuje, przekładam do słoików. Zakręcam na mocno i odstawiam do wystygnięcia.
Jeśli wieczko słoika wciągnie się do środka, to wiem, że wytrzyma on nawet do 2 miesięcy w lodówce, jeśli nie, to trzeba zjeść w ciągu 2 tygodni.
Ja trzymam w lodówce, ale jeśli są dobrze dokręcone to myślę, że w piwnicy w jakimś chłodnym miejscu też wytrzymają.
Wyszły mi trzy słoiczki.
Jeden na jedną obiadokolację dla dwóch osób ;)
Tak naprawdę zawsze wychodzi inna ;)
Za każdym razem albo dodam coś innego, albo czegoś nie dodam.
Smak zależy od kiełbasy, od tego jaki jest koncentrat, przypraw itd.
Czasami dodawałam też pomidory w puszcze, ale teraz ich nie miałam.
Ta wyszła całkiem fajna, ale najlepsza i tak będzie kiedy postoi trochę w lodówce i "się przegryzie ";)
Robicie podobną?
A może nie lubicie fasolki?
już po długim weekendzie, trzeba zabrać się do pracy.
Dzisiaj chciałabym Wam przedstawić mój pierwszy przepis kulinarny jaki tu zamieszczam i mam nadzieję, ze nie ostatni :)
Jak już wiecie staram się być na diecie, a przez to mam ciągle jakieś zachcianki ;) Na głodniaka ma się ochotę na wszystko.
Jak wracałam do domu z majówki to naszła mnie ochota na FASOLKĘ. Wczoraj już nie miałam siły nic pichcić, a po za tym fasolka musi się namoczyć. Dziś od rana zabrałam się do pracy.
W internecie jest mnóstwo przepisów na fasolkę, wiele z Was pewnie robiło ją nie raz, ale jeśli chcecie poznać moją wersję zapraszam do czytania:)
Co potrzebne?
- Fasola Jaś (ja miałam tę z Biedronki)
- Boczek
- Kiełbasa (może być śląska, albo taka jaką macie w domu, ale od kiełbasy dużo zależy jaki będzie miała smak, więc najlepiej jak najlepsza ;)
- Cebula
- Koncentrat pomidorowy
- Olej (troszeczkę)
- Woda
- Przyprawy ( takie jak lubicie, u mnie: sól, pieprz, majeranek, pieprz biały, bazylia, ziele angielskie, liść laurowy)
- Czosnek (ja akurat miałam masło czosnkowe z Biedronki, więc dodałam)
- Ketchup (niekoniecznie)
Zaczynamy od namoczenia fasolki w wodzie. Im dłużej moczymy fasolę tym krócej będzie się gotowała. Ja miałam w wodzie na całą noc. Rano jeszcze dolewałam wody, bo fasolka całą "wypiła".
Pierwszy w kolejności smażenia (podsmażania) jest boczek.
Dodałam trochę oleju na początku.
Lubię kiedy wszystko jest mocno przysmażone, może nie zdrowe, ale ja już tak mam, więc moje boczki i kiełbaska są brązowe. Wy możecie mniej trzymać na ogniu ;)
Kiedy boczuś się rumieni, ja kroję kiełbaskę:
Dodajemy kiełbasę, wszystko się smaży, tak długo jak lubicie, u mnie długo ;) a na końcu dodajemy cebulę.
Jeśli widzę, że aż za mocno się rumieni dodaję odrobinę wody.
Czekam aż cebula zmięknie i wrzucam fasolkę, którą wcześniej odlałam wrzuciłam na sitko i przepłukałam zimną wodą.
Wrzuciłam fasolkę, zalałam wodą i gotowałam około 1- 1,5 godziny. Tak długo aż fasolka zmięknie.
Dodałam przyprawy, czyli tak jak pisałam wyżej: sól, pieprz, majeranek, bazylia, ziele angielskie, liście laurowe, pieprz biały.
Pieprzu białego dodałam za dużo i było go czuć aż za mocno, a ma taki charakterystyczny smak, zupełnie inny niż czarny, więc ostrzegam, żeby nie przesadzić tak jak ja, no chyba, że go lubicie ;)
Wszystko gotuję na małym ogniu.
Kiedy składniki się wymieszały dodałam troszeczkę masła czosnkowego, które kupiła w Biedronce na próbę :)
Na końcu koncentrat pomidorowy i ketchup.
Taka porcja z całej paczki fasolki jest dla dwóch osób za duża, więc zawsze robię w słoiki, a zostawiam tylko tyle co na jeden raz :)
Nie zaciągam, nie robię żadnej zasmażki, bo w słoiku ta fasolka cały czas jeszcze "pije" wodę i wyszła by tylko sucha fasolka po jakimś czasie, a nie fasolka po bretońsku.
Kiedy całość się gotuje, przekładam do słoików. Zakręcam na mocno i odstawiam do wystygnięcia.
Jeśli wieczko słoika wciągnie się do środka, to wiem, że wytrzyma on nawet do 2 miesięcy w lodówce, jeśli nie, to trzeba zjeść w ciągu 2 tygodni.
Ja trzymam w lodówce, ale jeśli są dobrze dokręcone to myślę, że w piwnicy w jakimś chłodnym miejscu też wytrzymają.
Wyszły mi trzy słoiczki.
Jeden na jedną obiadokolację dla dwóch osób ;)
Tak naprawdę zawsze wychodzi inna ;)
Za każdym razem albo dodam coś innego, albo czegoś nie dodam.
Smak zależy od kiełbasy, od tego jaki jest koncentrat, przypraw itd.
Czasami dodawałam też pomidory w puszcze, ale teraz ich nie miałam.
Ta wyszła całkiem fajna, ale najlepsza i tak będzie kiedy postoi trochę w lodówce i "się przegryzie ";)
Robicie podobną?
A może nie lubicie fasolki?
Czasem najdzie mnie ochota na fasoleczke :) Przygotowuję ją całkiem podobnie :)
OdpowiedzUsuńRobię praktycznie tak samo jak Ty fasolkę tyle że u nas jest na dwa dni i zjedzone :)
OdpowiedzUsuńten mały słoiczek - mam taki. cudne są!
OdpowiedzUsuńa na fasolkę mi smaka zrobiłaś!
Słoiczek zabrałam teściowej żeby go pomalować ;) ale na razie ma inne zastosowanie ;)
UsuńBardzo apetyczna, lubię fasolkę i często ją przyrządzam, ostatnio w podobny sposób zaczęłam również robić ciecierzycę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam fasolę, ale cierpię po niej okrutnie :). Muszę jednak wypróbować Twój przepis, bo do tej pory jadłam taka ale kupione.
OdpowiedzUsuńPodobno jak się dobrze wypłucze w zimnej wodzie to aż tak się nie cierpi, ale nie wiem jak u Ciebie, bo ja nie mam z tym problemu :)
UsuńUwielbiam fasolkę po bretońsku :)
OdpowiedzUsuńKochana mogłabyś poklikać w linki w najnowszym poście ?
http://rzetelne-recenzje.blogspot.com/2016/05/zakupy-w-dresslink-bizuteria-karty-do.html
Lubię i to bardzo :)
OdpowiedzUsuńKocham to :D robisz ja podobnie do mnie :)
OdpowiedzUsuńYummy :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię. Robię podobnie :) No i narobiłaś mi smaku :)
OdpowiedzUsuńMmm uwielbiam fasolke po bretońsku :D!
OdpowiedzUsuńMój blog ♥ Serdecznie zapraszam na nowy post! Pozdrawiam.