Nacomi - Profesjonalna maska algowa do twarzy - przeciwtrądzikowa, przeciwzapalna
(196.)
Witajcie,
dzisiaj przychodzę z recenzją maski algowej od Nacomi. Jest to moja pierwsza maska w formie "proszkowej", którą trzeba samemu dokończyć. Jak już ją zamawiałam to wiedziałam co mnie czeka, tyle się naczytałam o glinkach i tego typu maseczkach, że musiałam spróbować na sobie. Wybrałam oczywiście do cery trądzikowej. Jak się u mnie sprawdziła? Zapraszam do dalszej części postu.
Co czytamy na opakowaniu:
Skład:
Maska polecana jest do skóry tłustej i trądzikowej. Koktajl z czterech składników oczyszczających, przeciwłojotokowych i regulujących (olejek eteryczny z drzewa herbacianego, błoto morskie, mentol i liście wierzby) powoduje, że działa ono natychmiastowo na niedoskonałości skóry.
Sposób użycia:
Wlać 60 g wody o temp. 20 C do 20 g proszku mieszać do uzyskania jednolitej masy. Natychmiast nałożyć na skórę.
Maska zastyga po kilka minutach. Po 15 min. delikatnie zdjąć maskę zaczynając od szyi.
Zabiegi: ok. 2 zabiegów na twarz i szyję.
Maska jest zamknięta w plastikowym słoiczku z nakrętką. Pod nią znajduje się dodatkowe wieczko zabezpieczające. Opakowanie jest przeźroczyste, widać ile proszku zostało.
Moje jest pojemności 100 ml
Ważność ma swoją, w tym przypadku jest to 07.2018r
Ceny bardzo rożne w zależności na jaką promocję trafimy od 13 zł do 20 zł
Proszek ma dość specyficzny zapach, po rozmieszaniu z wodą jest na tyle mało wyczuwalny, że nie ma problemu żeby z nim wytrzymać. Do bardzo przyjemnych nie mogę go zaliczyć ;)
Tak wygląda po wymieszaniu z wodą:
Pierwszy raz nałożyłam grubą warstwę na twarz, bo biorąc pod uwagę, że na opakowaniu jest napisane: 2 zabiegi, nie żałowałam sobie ;) Nakładałam pędzlem do masek, który tutaj sprawdził się rewelacyjnie. Wcale się nie pobrudziłam :)
Bardzo ładnie zastygła, nie czekałam aż zrobi się cała biała. Po jakimś czasie sama się odklejała. Zdjęłam ją bez problemu, tylko tam gdzie była cieńsza warstwa schodziła gorzej.
Co zobaczyłam po zdjęciu maski z twarzy?
Jasną, oczyszczoną i niesamowicie gładką twarz. Oglądałam mój nos z bliska i był tak czysty, że aż uwierzyć nie mogłam. Nie czułam żadnego ściągania, skóra nie była bardzo wysuszona.
Efekt mnie zachwycił.
Za jakiś czas dowiedziałam się, że podobno trzeba czekać aż zrobi się biała i nie trzeba nakładać aż tak grubej warstwy. No ok to sprawdzamy drugi raz.
Nałożyłam cieńszą warstwę i czekałam aż skamienieje ;)
Wyschła dużo szybciej. Tylko, że stwardnienie było tak mocne, że już czytać książki dziecku nie mogłam ;)
I tu pojawił się problem. Po całkowitym wyschnięciu maska ściągała wszystko z twarzy, depilacja za darmochę, a do tego tam gdzie miałam jakieś strupki, odrywały się. Co było niefajnie. Niestety ból był niesamowity, więc wspomogłam się wodą, zeszła bardzo ładnie. W miejscach gdzie ją ściągałam na sucho była zaczerwieniona. Nie wiem, który sposób jest prawidłowy czy ten z grubszą warstwą czy z cieńszą, ale ja wybieram ten pierwszy.
Podsumowując myślę, że skoro działa tak samo, czyli oczyszcza, wygładza i rozjaśnia przy trzymaniu krócej to chyba nie ma sensu się tak katować. Jestem bardzo zadowolona z jej działania. Już nie mogę się doczekać kiedy skończę kurację co znowu będę mogła robić maseczki często :) Bardzo je lubię. Strasznie mnie ciekawią inne z serii od Nacomi.
Nie zauważyłam by miała wpływ na zmniejszenie się pojawiających się niedoskonałości, ale używałam ją stanowczo za krótko. Myślę, że po jednym małym opakowaniu nie da się tego stwierdzić. Piszę tylko to co zauważyłam od razu po zabiegu.
A Wy jaką polecacie maskę Nacomi ?
Tę znacie? Jak ją stosowałyście? Czekałyście aż zastygnie do białości? Dajcie znać :)
Pozdrawiam :)
Witajcie,
dzisiaj przychodzę z recenzją maski algowej od Nacomi. Jest to moja pierwsza maska w formie "proszkowej", którą trzeba samemu dokończyć. Jak już ją zamawiałam to wiedziałam co mnie czeka, tyle się naczytałam o glinkach i tego typu maseczkach, że musiałam spróbować na sobie. Wybrałam oczywiście do cery trądzikowej. Jak się u mnie sprawdziła? Zapraszam do dalszej części postu.
Co czytamy na opakowaniu:
Skład:
Maska polecana jest do skóry tłustej i trądzikowej. Koktajl z czterech składników oczyszczających, przeciwłojotokowych i regulujących (olejek eteryczny z drzewa herbacianego, błoto morskie, mentol i liście wierzby) powoduje, że działa ono natychmiastowo na niedoskonałości skóry.
Sposób użycia:
Wlać 60 g wody o temp. 20 C do 20 g proszku mieszać do uzyskania jednolitej masy. Natychmiast nałożyć na skórę.
Maska zastyga po kilka minutach. Po 15 min. delikatnie zdjąć maskę zaczynając od szyi.
Zabiegi: ok. 2 zabiegów na twarz i szyję.
Maska jest zamknięta w plastikowym słoiczku z nakrętką. Pod nią znajduje się dodatkowe wieczko zabezpieczające. Opakowanie jest przeźroczyste, widać ile proszku zostało.
Moje jest pojemności 100 ml
Ważność ma swoją, w tym przypadku jest to 07.2018r
Ceny bardzo rożne w zależności na jaką promocję trafimy od 13 zł do 20 zł
Proszek ma dość specyficzny zapach, po rozmieszaniu z wodą jest na tyle mało wyczuwalny, że nie ma problemu żeby z nim wytrzymać. Do bardzo przyjemnych nie mogę go zaliczyć ;)
Tak wygląda po wymieszaniu z wodą:
Pierwszy raz nałożyłam grubą warstwę na twarz, bo biorąc pod uwagę, że na opakowaniu jest napisane: 2 zabiegi, nie żałowałam sobie ;) Nakładałam pędzlem do masek, który tutaj sprawdził się rewelacyjnie. Wcale się nie pobrudziłam :)
Bardzo ładnie zastygła, nie czekałam aż zrobi się cała biała. Po jakimś czasie sama się odklejała. Zdjęłam ją bez problemu, tylko tam gdzie była cieńsza warstwa schodziła gorzej.
Co zobaczyłam po zdjęciu maski z twarzy?
Jasną, oczyszczoną i niesamowicie gładką twarz. Oglądałam mój nos z bliska i był tak czysty, że aż uwierzyć nie mogłam. Nie czułam żadnego ściągania, skóra nie była bardzo wysuszona.
Efekt mnie zachwycił.
Za jakiś czas dowiedziałam się, że podobno trzeba czekać aż zrobi się biała i nie trzeba nakładać aż tak grubej warstwy. No ok to sprawdzamy drugi raz.
Nałożyłam cieńszą warstwę i czekałam aż skamienieje ;)
Wyschła dużo szybciej. Tylko, że stwardnienie było tak mocne, że już czytać książki dziecku nie mogłam ;)
I tu pojawił się problem. Po całkowitym wyschnięciu maska ściągała wszystko z twarzy, depilacja za darmochę, a do tego tam gdzie miałam jakieś strupki, odrywały się. Co było niefajnie. Niestety ból był niesamowity, więc wspomogłam się wodą, zeszła bardzo ładnie. W miejscach gdzie ją ściągałam na sucho była zaczerwieniona. Nie wiem, który sposób jest prawidłowy czy ten z grubszą warstwą czy z cieńszą, ale ja wybieram ten pierwszy.
Podsumowując myślę, że skoro działa tak samo, czyli oczyszcza, wygładza i rozjaśnia przy trzymaniu krócej to chyba nie ma sensu się tak katować. Jestem bardzo zadowolona z jej działania. Już nie mogę się doczekać kiedy skończę kurację co znowu będę mogła robić maseczki często :) Bardzo je lubię. Strasznie mnie ciekawią inne z serii od Nacomi.
Nie zauważyłam by miała wpływ na zmniejszenie się pojawiających się niedoskonałości, ale używałam ją stanowczo za krótko. Myślę, że po jednym małym opakowaniu nie da się tego stwierdzić. Piszę tylko to co zauważyłam od razu po zabiegu.
A Wy jaką polecacie maskę Nacomi ?
Tę znacie? Jak ją stosowałyście? Czekałyście aż zastygnie do białości? Dajcie znać :)
Pozdrawiam :)
Z nacomi stosowałam jedynie maski glinki ale bardzo lubię ich produkty :) natomiast z algowych polecam z bieledny są świetne :)
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję z Bielendy także :)
UsuńMam tę przeciwzmarszczkową nawilzajacą nakładam grubą warstwę bo jak dam za cienko to boli mnie cała twarz :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak u mnie ;) Ja już zawsze będę nakładała grubą warstwę ;)
Usuńsuper lubię takie maski
OdpowiedzUsuńDyed Blonde
ja też :)
UsuńBardzo lubię te maseczki algowe z Nacomi :) najbardziej lubię borówkowa ;) teraz będę testować rumiankowa ;)
OdpowiedzUsuńWidziała je w internecie, mam na nie straszną chęć ;)
UsuńNigdy o niej nie słyszałam wcześniej ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam :
unnormall.blogspot.com
Straszną mam ochotę na tą maskę, koniecznie muszą sobie ją kiedyś sprawić :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam maski algowe :) Zwykle używałam takich gabinetowych Bielendy albo Clarena :) Muszę kiedyś wypróbować, tę o której piszesz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
www.evelinebison.pl
szczerze powiem, że pierwszy raz o niej słyszę, ale wygląda całkiem obiecująco :)
OdpowiedzUsuńmuszę poczytać o nich więcej :)
pozdrawiam, tysiatestuje.blogspot.de
Uwielbiam tego typu maski. Naomi jest niestety obce :)
OdpowiedzUsuńP.S. Dziękuję za odwiedziny i z przyjemnoscią obserwuję ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygująco, ciekawa jestem jak się spisze na dłuższą metę:)
OdpowiedzUsuńzapach... dla mnie to istotne w kosmetykach. pewno bym nie polubiła ;)
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie produkty tej marki, jeszcze nic nie miałam
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się skład tej maseczki :)
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam sobie kupić kosmetyki z Nacomi :D
Polubiłam Twoją stronę na Fb :)
Zapraszam https://natalie-forever.blogspot.com
Ciekawa maska, nie miałam z nią jeszcze do czynienia. Z Nacomi stosuję tylko czarne mydło :)
OdpowiedzUsuńSpadła mi z nieba ta Twoja recenzja ! Zawsze jak szukam jakichś masek do twarzy to znajduję tylko takie w saszetkach, do jednorazowego użycia. A właśnie rozglądałam się za czymś, co trafi w moje potrzeby i starczy na dłużej - więc dzięki serdeczne, na pewno po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że nie używałam jeszcze produktów Nacomi ;) Może lepiej ściągałaby się gdybyś używała jej np. na gazę? Do tej pory miałam maski algowe, przy których wyraźnie było napisane żeby nie dopuszczać do ich zastygnięcia. Przez co i ściąganie ich było łatwiejsze.
OdpowiedzUsuńLubię takie maski.
OdpowiedzUsuńwygląda bardzo fajnie, kusisz :D
OdpowiedzUsuńJa również lubię tego typu maseczki o naturalnych składach :)(
OdpowiedzUsuńUwielbiam algi, ale na okres ciąży musiałam je odstawic ;)
OdpowiedzUsuńWygląda fajnie, nigdy nie miałam nic z tej firmy ani maseczki e takiej formie. Ciekawe jak się sprawdzi na dłuższą metę :)
OdpowiedzUsuńChyba by mi sie przydała, bo na starość dorobiłam się pryszczy na brodzie :(
OdpowiedzUsuń