Matowe pomadki Bell VELVET STORY moja opinia
(277.)
Witam Was w ten piękny wiosenny dzień :)
Pamiętacie jakiś czas temu pisałam w poście o nowym testowaniu od Bell ? Dla przypomnienia klik tutaj .
Dzisiaj chciałabym przedstawić matowe szminki Velvet Story.
Jeśli jesteście ze mną już od dłuższego czasu to wiecie, że lubię wszystko co błyszczące. Czy te matowe szminki przypadły mi do gustu?
Zapraszam do dalszej części wpisu :)
Wspominałam o tym nie raz, że jestem jak sroka - lubię wszystko co błyszczące i mimo, że mam jedną lub dwie szminki matowe to ciągle używałam tych z połyskiem. Wszystko się zmieniło od kiedy zaczęłam testować pomadki Bell Velvet Story. Do wyboru mamy aż 6 odcieni. Chyba każda kobieta znajdzie tutaj coś dla siebie. Ja uwielbiam na co dzień odcienie nudziakowe i delikatne róże, ale wyraziste także używam jak chcę podkreślić makijaż albo wychodząc na kolację z mężem :)
Niżej przedstawiam poszczególne kolory. Nie są po kolei, ustawiłam je w takiej kolejności jak je testowałam.
Zaczynając od lewej: 03, 02, 05, 06, 04, 01.
Pierwszy kolor jaki wypróbowałam to numer 03. Piękny naturalny odcień nude, który zachwycił mnie od pierwszego muśnięcia. Prezentuje się w realu ślicznie, myślę, że jest to odcień, który można używać niemal w każdym wieku :)
Kolejna szminka, która była przeze mnie testowana już następnego dnia to numer 02. Ten odcień stanie się chyba moim ulubieńcem, podobnie jak szminka z numerem 03. Obie używam najczęściej spośród całej szóstki.
Odcień 05 jest bardzo wyrazisty, nazwałam go landrynkowy, bo trochę przypomina mi słodkie cukierki :) Podoba mi się jak wygląda na ustach. Podkreśla je i nadaje im ładniejszego kształtu. Mam raczej małe i wąskie usta, a kiedy nosiłam odcień 05 czułam się jakby były pełniejsze :)
Kolejny odcień to numer 06, także jest trochę cukierkowy, ale już bardziej różowy. Również daje efekt optycznego powiększenia ust. Myślę, że pasuje na wyjątkowe okazje, podobnie jak dwa następne kolory.
Szminka z numerem 04 to klasyczna czerwień. Taki odcień powinien znaleźć się w kosmetyczce każdej kobiety. Pasuje niemal do wszystkiego i można ją nosić przy każdej okazji.
Ostatni kolor, który testowałam, a tak naprawdę jest pierwszym, bo z numerem 01. To wyjątkowa pomadka mająca odcień czerwonego wytrawnego wina. Trochę przypomina mi śliwkowy albo na moich ustach tak się prezentuje. Jest to kolor dla kobiety odważnej i raczej pasuje brunetkom. Ja nie czuję się w takich odcieniach dobrze, jestem zbyt blada, ale cieszę się mimo wszystko, że mam wybór i kiedy nadarzy się okazja mogę z niej skorzystać.
Tak prezentują się wszystkie odcienie razem:
Kilka słów ode mnie:
Jak już wspominałam wcześniej matowe szminki Bell Velvet Story absolutnie mnie zachwyciły. Wszystkie jakie miałam do tej pory poszły na urlop. Zazwyczaj mam w torebce odcień 02 albo 03, te dwa to moi faworyci, ale reszta także bardzo mi się spodobała. Każda ma w sobie coś wyjątkowego, gdybym miała wybrać jedną nie wiem która by to była. Kobieta musi mieć wybór, tak by w zależności od okazji i humoru mogła odpowiedni odcień nałożyć.
Szminki prezentują się na ustach bardzo estetycznie, nie wysuszają co jest bardzo ważne. Nie musiałam używać przed nałożeniem balsamu, a usta prezentowały się bardzo dobrze przez kilka godzin. Mniej więcej efekt utrzymywał się około 3-4 godziny, w tym czasie jadłam i piłam. Trochę się starły, ale nie do końca. Usta nadal miały ślady szminki, a do tego efekt był równomierny.
Podoba mi się to, że każda szminka ma inny kolor opakowania, nie muszę zaglądać do środka jaki to odcień, po prostu zabieram tę na którą mam ochotę (moje szminki nie miały naklejek z numerem, ale te kupione na pewno takie posiadają).
Szminki znajdziecie od lutego w sieci sklepów Biedronka za jedyne 8,99 zł. Myślę, że za taki efekt i taką trwałość jest to bardzo dobra cena, można się pokusić nawet na kilka odcieni :)
A Wam jaki kolor najbardziej wpadł w oko?
Znacie już pomadki Bell Velvet Story?
Witam Was w ten piękny wiosenny dzień :)
Pamiętacie jakiś czas temu pisałam w poście o nowym testowaniu od Bell ? Dla przypomnienia klik tutaj .
Dzisiaj chciałabym przedstawić matowe szminki Velvet Story.
Jeśli jesteście ze mną już od dłuższego czasu to wiecie, że lubię wszystko co błyszczące. Czy te matowe szminki przypadły mi do gustu?
Zapraszam do dalszej części wpisu :)
Wspominałam o tym nie raz, że jestem jak sroka - lubię wszystko co błyszczące i mimo, że mam jedną lub dwie szminki matowe to ciągle używałam tych z połyskiem. Wszystko się zmieniło od kiedy zaczęłam testować pomadki Bell Velvet Story. Do wyboru mamy aż 6 odcieni. Chyba każda kobieta znajdzie tutaj coś dla siebie. Ja uwielbiam na co dzień odcienie nudziakowe i delikatne róże, ale wyraziste także używam jak chcę podkreślić makijaż albo wychodząc na kolację z mężem :)
Niżej przedstawiam poszczególne kolory. Nie są po kolei, ustawiłam je w takiej kolejności jak je testowałam.
Zaczynając od lewej: 03, 02, 05, 06, 04, 01.
Pierwszy kolor jaki wypróbowałam to numer 03. Piękny naturalny odcień nude, który zachwycił mnie od pierwszego muśnięcia. Prezentuje się w realu ślicznie, myślę, że jest to odcień, który można używać niemal w każdym wieku :)
Kolejna szminka, która była przeze mnie testowana już następnego dnia to numer 02. Ten odcień stanie się chyba moim ulubieńcem, podobnie jak szminka z numerem 03. Obie używam najczęściej spośród całej szóstki.
Odcień 05 jest bardzo wyrazisty, nazwałam go landrynkowy, bo trochę przypomina mi słodkie cukierki :) Podoba mi się jak wygląda na ustach. Podkreśla je i nadaje im ładniejszego kształtu. Mam raczej małe i wąskie usta, a kiedy nosiłam odcień 05 czułam się jakby były pełniejsze :)
Kolejny odcień to numer 06, także jest trochę cukierkowy, ale już bardziej różowy. Również daje efekt optycznego powiększenia ust. Myślę, że pasuje na wyjątkowe okazje, podobnie jak dwa następne kolory.
Szminka z numerem 04 to klasyczna czerwień. Taki odcień powinien znaleźć się w kosmetyczce każdej kobiety. Pasuje niemal do wszystkiego i można ją nosić przy każdej okazji.
Ostatni kolor, który testowałam, a tak naprawdę jest pierwszym, bo z numerem 01. To wyjątkowa pomadka mająca odcień czerwonego wytrawnego wina. Trochę przypomina mi śliwkowy albo na moich ustach tak się prezentuje. Jest to kolor dla kobiety odważnej i raczej pasuje brunetkom. Ja nie czuję się w takich odcieniach dobrze, jestem zbyt blada, ale cieszę się mimo wszystko, że mam wybór i kiedy nadarzy się okazja mogę z niej skorzystać.
Tak prezentują się wszystkie odcienie razem:
Kilka słów ode mnie:
Jak już wspominałam wcześniej matowe szminki Bell Velvet Story absolutnie mnie zachwyciły. Wszystkie jakie miałam do tej pory poszły na urlop. Zazwyczaj mam w torebce odcień 02 albo 03, te dwa to moi faworyci, ale reszta także bardzo mi się spodobała. Każda ma w sobie coś wyjątkowego, gdybym miała wybrać jedną nie wiem która by to była. Kobieta musi mieć wybór, tak by w zależności od okazji i humoru mogła odpowiedni odcień nałożyć.
Szminki prezentują się na ustach bardzo estetycznie, nie wysuszają co jest bardzo ważne. Nie musiałam używać przed nałożeniem balsamu, a usta prezentowały się bardzo dobrze przez kilka godzin. Mniej więcej efekt utrzymywał się około 3-4 godziny, w tym czasie jadłam i piłam. Trochę się starły, ale nie do końca. Usta nadal miały ślady szminki, a do tego efekt był równomierny.
Podoba mi się to, że każda szminka ma inny kolor opakowania, nie muszę zaglądać do środka jaki to odcień, po prostu zabieram tę na którą mam ochotę (moje szminki nie miały naklejek z numerem, ale te kupione na pewno takie posiadają).
Szminki znajdziecie od lutego w sieci sklepów Biedronka za jedyne 8,99 zł. Myślę, że za taki efekt i taką trwałość jest to bardzo dobra cena, można się pokusić nawet na kilka odcieni :)
A Wam jaki kolor najbardziej wpadł w oko?
Znacie już pomadki Bell Velvet Story?
Za możliwość testowania dziękuję
Bardzo ładne pomadki :) Najbardziej podoba mi się odcień nr 05 :)
OdpowiedzUsuńNa co dzień wolę bardziej stonowane kolory.Mam też te pomadki:)
OdpowiedzUsuńTo podobnie jak ja, dlatego najczęściej używam odcień 02 i 03 :)
UsuńWow jakie świetne kolory :) Najbardziej podobają mi się dwa pierwsze kolory :)
OdpowiedzUsuńTo tak samo jak mi ;)
UsuńMyślę, że w 01 też bym się źle czuła. Również podoba mi się 2 i 3 :)
OdpowiedzUsuńSą takie neutralne, że można je zawsze mieć na sobie :)
UsuńJa jestem wierna matowym pomadkom z GR :)
OdpowiedzUsuńNie mam z GR jeszcze żadnej, ale myślę, że kiedyś się skuszę dla wypróbowania :)
UsuńNooo ciekawie się prezentują. Pierwsze dwa kolorki ładne💗
OdpowiedzUsuńTeż mi się podobają :)
Usuń06 najbardziej w moim guście.
OdpowiedzUsuńWyrazisty kolorek ;)
UsuńBardzo fajne pomadki i cena bardzo niska :-)
OdpowiedzUsuńOj tak cena mi się bardzo podoba :)
Usuń02 i 03 to moje faworyty jeśli chodzi o kolorystykę :) reszta też ładna ale do mnie kompletnie nie pasuje, choćby z tego względu że mam małe usta i tak mocne kolory nie do końca dobrze wyglądają :)
OdpowiedzUsuńTo podobnie jak ja :) Żywe, wyraziste kolory lepiej wyglądają na pełniejszych ustach :)
UsuńŚliczne pomadki!!!Najbardziej podobają mi się dwa pierwsze kolory!!!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:))
Dziękuję za odwiedziny :)
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
nr.2 i 3 najbardziej mi się podobają, są świetne i idealne dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMamy podobny gust ;)
UsuńAle mnóstwo różnych odcieni ! Ja najlepiej czuję się w błyszczących pomadkach - dlatego nawet jak mam jakąś matową to potem traktuję jeszcze usta bezbarwnym błyszczykiem :)
OdpowiedzUsuń06 podoba mi się najbardziej
OdpowiedzUsuń2 i 3 bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem fajnie wyglądają na ustach ;)
OdpowiedzUsuńMam odcień 03 ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo spodobał mi się ten 02 :D Piękny kolorek :D
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie 04:)
OdpowiedzUsuńŚliczne są te nudziaki <3
OdpowiedzUsuńMój blog
Ale śliczne! Chyba najbardziej spodobał mi się ten pierwszy i drugi odcień. Ja jednak stawiam na matowe, ale wiem, że dużo osób woli błyszczące produkty do ust. Dobra cena :)
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru!
Diamentowe myśli - klik
Kolory ładne, ale chyba tylko jeden by mi pasował.
OdpowiedzUsuńPiękne kolory,ale najlepue czuję się w spokojnych kolorach.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńUwielbiam matowe pomadki ;) Pięknie pomalowane usta, idealnie wręcz;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o kolory to najbardziej spodobał mi się ten 04 ;)
Poza drugim i ostatnim odcieniem, wszystkie bym przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńŚliczne kolory- zwłaszcza ta fuksja :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej lubię odcienie 03 i 04 :-) Chociaź wszystkie są świetne :-)
OdpowiedzUsuńnajbardziej podobają mi się 03 i 02 :)
OdpowiedzUsuńKolory nude ładne. Ale reszta wygląda jakoś tak, sama nwm. Są lepsze takowe odcienie ;D Ciekawy post.
OdpowiedzUsuńMój blog ♥
Ładne, ale nie widzę tu czegoś dla siebie :P
OdpowiedzUsuńładne kolory :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem też 2 i 3 najlepsze :D Takie intensywne to kompletnie nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńPodobają mi się dwa pierwsze odcienie:)
OdpowiedzUsuńNie znam tych pomadek. Bardziej wolę ochronne.
OdpowiedzUsuńIle jest wszystkich ogólnie serii o1 o2 itp ja mam 01 i 90 a u pani na zdj jest 04
OdpowiedzUsuńPost jest z 2017 roku, wtedy być może były zupełnie inne wypuszczone numery. W tej chwili są te pomadki w sprzedaży, ale jednak mogą się różnić. Tak myślę :)
UsuńPozdrawiam :)