Koniec z tą przerwą od pisania! Czas wrócić na bloga! - Wpis trochę jakby z pamiętnika

 Witajcie

 

Chyba już wystarczy tej ciszy na blogu. Myślę, że cztery miesiące to dość byście Wy odpoczęli ode mnie, a ja zatęskniła za pisaniem.


 

Nie zliczę ile razy chciałam usunąć to wszystko i zacząć od nowa. Przez te cztery miesiące zafundowałam sobie sama istny  rollercoaster emocjonalny. Właściwie to nie zupełnie sama, bo bardziej za całą sytuacje odpowiedzialne są moje hormony. To jednak temat na zupełnie oddzielny wpis. Samej ze sobą ciężko było mi wytrzymać. Mój minimalizm doprowadził mnie do takiego miejsca, że zrezygnowałam z niemal wszystkiego. Doszłam do momentu, kiedy nic mnie nie cieszyło. 

Tak, pusta przestrzeń jest przyjemna, mniejsza ilość obowiązków również, ale doszłam do momentu, że zaczęło mi brakować tego poprzedniego życia. Było nieco w chaosie, ale jednak był to twórczy chaos. 

Wydaje mi się na tę chwilę, że jestem w momencie, kiedy chcę pisać, bo chcę.  Zrozumiałam już dawno, że jestem nieco odlutkiem. Właściwie to praktycznie samotna w swoim świecie, więc będę pisała by wyrzucić z siebie emocje, a nie dlatego, żeby przedstawić nowy produkt. Nie wykluczam jednak, że takowe wpisy się tu pojawią. Sama nie wiem co jeszcze przyjdzie mi do głowy.

Dawno temu zrozumiałam, że nie potrafię sprzedawać. Nie umiem przedstawić produktu tak by został rozchwytywany, bo zawsze w głowie miałam myśl, że przecież to co mnie się sprawdziło tobie nie musi i odwrotnie. Książka, która mnie chwyciła za serce tobie zupełnie nie musi się podobać. Dlatego jednocześnie chciałam coś robić, ale tak by nie sprzedawać i jeszcze mieć z tego korzyść. Nie udało się.

Byłam w miejscu, gdzie wszystko wyglądało beznadziejnie, nic nie cieszyło, nie miało sensu. Po co pisać, kiedy i tak nie osiągnę sukcesu, po co recenzować, kiedy i tak tego nie potrafię. Zawsze się boję, że napiszę za dużo. Sama nie lubię czytać streszczenia, więc i ja nie chciałam pisać dokładnie co w lekturze się znajduje. I wtedy natknęłam się na kilka słów Pani Anny Niemczynow w jednej z jej książek (Słowa wdzięczności). Pisała o tym, że dzieci robią coś, bo sprawia im to przyjemność, a nie dla sukcesu, nie dla poklasku, tak zwyczajnie, po prostu. Dzieci są zamknięte w swoim świecie i cieszą się nim.

Zaczęłam szukać tego czegoś, by cieszyło samo w sobie, a nie po to by coś z tego mieć. Otaczamy się światem, gdzie ciągle się rywalizuje, o "lajki", serduszka, uwagę, komentarz, statystyki. Czuję się przygnieciona tym, że każdy chce mi coś sprzedać, zaprosić na webinar itd. Nie chcę nic kupić, nie chcę nic sprzedać, chcę tylko robić coś co zadowoli moją artystyczną duszę. Coś co sprawi, że ta dusza będzie latać. Jednocześnie chodząc codziennie do pracy i gotując obiad. Czy to jest możliwe?

Ileż to razy chciałam, ale coś nie dawało mi usiąść i pisać, bo szeptało: po co i tak nie skończysz. Wiem, że kiedy już zacznę potrzebuję minimum godzinę, ale czy właśnie nie o to chodzi? O to wygadanie się, o wyrzucenie z siebie tego co, gdzieś tam zalega?

Chciałam stworzyć nową stronę, tę usunąć i zacząć od zera, jednak czy warto? Pisząc dla siebie nic nie muszę. Domowy Klimacik przeszedł niezliczoną ilość transformacji, więc może i jeszcze jedną przejdzie. Myślę, że sobie poradzi. Czasami zerkam na stare posty i widzę jak wiele pracy włożyłam w to by ten blog w końcu mi się podobał. Zostawię go, zostawię nazwę, choć zupełnie do mnie teraz nie pasuje. Zostawię, bo nie ma drugiego tak różnorodnego domowego klimaciku jak mój. 

Zbliżam się wielkimi krokami do czterdziestki i wiecie co? Nadal nie wiem co chcę robić. To co bym chciała nie pozwoli mi zapłacić rachunków, więc muszę inaczej zakleić swoją artystyczną lukę. 


 

Wiem, że większość z Was nie przeczyta tego wpisu. Rozumiem, ja też jestem zabiegana. Nie szkodzi.  Czuję się lepiej, że po prostu napisałam kilka słów. A Wy zostawcie serduszko na znak, że byliście i to mi wystarczy.

Komentarze

  1. Bardzo się cieszę, że wróciłaś do nas z nowym spojrzeniem na to ,co robisz. Jestem pewna, że teraz będziesz czuła więcej satysfakcji i przyjemności z tego, czemu poświęcasz swój czas.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że jesteś :) Nie tylko Ty tak masz, nie poddawaj się. Rób, co kochasz, no i zarabiać też trzeba. Też nie lubię sprzedawać, wolę pokazywać, to co lubię i wiem , że nie wszystkim się podoba. Z tego wniosek: rób swoje, i tak wszystkim nie dogodzisz. Najważniejsze, żebyś sama czuła się spełniona :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super Cię znowu widzieć, a raczek czytać :) Nie likwiduj bloga, bo ma on już swoją historię. Zawsze można go zmodyfikować, nadać mu nową szatę graficzną, ale jednak jest to jakiś kawałek Twojego Życia. Jak widać, we wszystkim należy zachować umiar i szukać tego, co sprawia nam radość. Ja już dawno to spostrzegłam, ale też nakierowały mnie mądre książki motywacyjne, by inaczej spojrzeć na naszą rzeczywistość. Przecież to my decydujemy o tym jak ona będzie wyglądała. Przykład? jeszcze kilka lat temu nie widziałam szans, by spełnić moje marzenie o własnym domu, a teraz? Właśnie w nim jestem i pisze sobie na Twoim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja przeczytałam cały wpis i doskonale Cię rozumiem. Nie jest łatwo robić tylko to, co się kocha. Ja przez wiele lat ciągnęłam pracę na pełnym etacie i drugi etat blogowy. Nie było łatwo, ale z perspektywy czasu wiem, że było warto. W żadnym wypadku nie likwiduj bloga, zmieniaj go tak, jak zmieniasz się Ty. W dobie mediów społecznościowych strona www to pewna stała. Trzymam za Ciebie kciuki i super, że znowu jesteś z nami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie poddawaj się. Każdy z nas ma lepsze i gorsze chwile. Trzymam kciuki, aby uśmiech był na Twojej twarzy, a wszystko potoczyło się po Twojej myśli. A jeśli nie to pamiętaj, nie ma czego złego co by na dobre nie wyszło. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Life is getting harder and harder, so I wonder if it would be easier if I lived in another time.

    OdpowiedzUsuń
  7. Miło, że wróciłaś. Myślę, że w życiu większości z nas wiele się zmienia przez lata blogowania. U mnie zmiany wymusiły mniejszą aktywność, muszę walczyć o zdrowie. Pojawiają się myśli czy usunąć blog, ale z drugiej strony to właśnie w blogosferze otrzymuję sporo wsparcia. Pozdrawiam serdecznie i życzę, by wszystko poukładało się po Twojej myśli.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj od razu nie przeczyta wpisu! Pewnie, że ludzie przeczytają i to wielu!! Fajnie, że wróciłaś, choć ułożenie siebie nie jest ani proste, ani szybkie. Ja w czerwcu przekroczyłam magiczną 40... i wolę las i zwierzęta od ludzi, książki i puzzle niż spotkania ze znajomymi. Cenię sobie spokój i ciszę a chodzę do roboty "by mieć kasę na głupoty" ;P może i jestem dziwaczką, ale już przestałam się przejmować jak mnie widzą inni...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja również miałam wiele momentów, w których czułam niechęć do pisania, czasem się zmuszałam, kryzysy trwały czasem krócej, czasem dłużej. Nauczyłam się, że blog ma sprawiać mi przyjemność i to on jest dla mnie, a nie ja dla niego :) Uświadomienie sobie tego sprawiło, że wracam do niego z przyjemnością i znajduje dla niego czas w moim życiu. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam wpis do końca i wiesz co, chciałabym napisać wiedziałam ;) i cieszę się, że nie podjęłaś tej decyzji o usuwaniu bloga. Tak jak pisałaś o tym co pisała Pani Ania w swojej książce - przecież ja Ci to zawsze pisałam. Rób coś dla siebie nie dla kogoś ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © Domowy Klimacik